Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoisz…
Odkąd „Mały Książę” E. De Saint-Exupery wszedł do kanonu lektur, całe pokolenie Polaków dowiedziało się, że:
najważniejsze jest niewidoczne dla oczu i jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.
Jednak na ile rozumiemy wzniosłe słowa czytane w lekturach szkolnych i na ile jesteśmy je w stanie w swoim życiu stosować?
Metodą prób i błędów dochodzimy zazwyczaj do prawd objawionych, wyważamy otwarte drzwi, żeby dowiedzieć się, że ktoś już dawno tutaj był i dokładnie spenetrował tajniki i zakamarki.
Ile razy trzeba stracić, żeby zrozumieć, że porzucanie bez słowa krzywdzi? Raz!
Jeden jedyny raz, pod warunkiem, że to ciebie ktoś potraktuje w ten sposób!!
jesteś odpowiedzialny za to, co oswoisz.
Co znaczy „oswoić”?
Stworzyć relację, więź, przyzwyczaić do obecności, dać poczucie, że jest się dla kogoś ważny i ktoś jest ważny dla ciebie.
Ile na to potrzeba czasu? Nie ma reguły – okoliczności są różne i energia jest różna, więc określenie czasu oswajania nie jest możliwe – czasami jest to miłość od pierwszego wejrzenia, a czasami któreś podejście dopiero sprawia, że ją odkrywamy.
Spojrzenie w oczy złaknione miłości, ale uszczęśliwione zainteresowaniem.
Dotyk, który sprawia, że już na zawsze chcemy pozstawać w takim kontakcie.
Głos, którego dźwięk sprawia radość i daje ukojenie.
Aż do momentu, kiedy nam się….znudzi
albo uznamy, że za dużo kłopotu, zachodu, koszty źle oszacowane, pożytek niewielki
🙁
i tak wielka miłość ląduje na smietniku, w przydrożnym rowie lub w lesie przywiązana do drzewa…
tak tak, nie o międzyludzkiej miłości tym razem, ale tej czworonożnej – koty, psy to stworzenia, którym nie sposób odmówić odczuwania i każdy, kto kiedykolwiek posiadał zwierzaka wie, że one potrafią kochać, cieszyć się, ale też być nieszczęśliwe.
Każdego roku odławianych jest ponad 100 000 – sto tysięcy! Psów!!!
Szacuje się, że mamy około 3 miliony bezpańskich zwierzaków – zawsze takie były, ale najczęściej na wsiach, a w mieście sporadycznie się pojawiały.
Odkąd nastała moda na pupile czworonożne, mamy też przyrost bezdomności zwierzęcej – w okresie letnim rosnie o 30% ilość psób błąkających się w okolicach dróg….
Po czym poznamy porzuconego psa? Po smutnym, tęsknym wzroku, po niechęci opuszczenia ostatniego miejsca, w którym zostawił go ukochany pan/ pani.
Po przerażeniu w obliczu ruchu ulicznego, bo te zwierzaki nie umieją sobie radzić samodzielnie na wolności – ktoś je oswoił, nauczył żyć u boku człowieka i uzależnił od niego, stworzył więzi, bez których teraz to zwierzę nie umie funkcjonować.
Dał miłość, a później bezceremonialnie ją zabrał :/
Kampanie społeczne, uświadamiające nam problem porzucania psów są coraz sugestywniejsze, każą dostrzec w czworonogu istotę czującą i cierpiącą rozstanie z człowiekiem, a bezradną jak dziecko….
a i tak każdego roku sytuacja jest gorsza, a nie lepsza 🙁
Pies czy kot jest częścią rodziny – trzeba go karmić, a to kosztuje;
trzeba dbać o jego higienę, a to kosztuje,
trzeba go leczyć – a to kosztuje!
Często niemałe kwoty.
Decyzja o wzięciu na siebie takiego zobowiązania powinna być przemyślana i przeliczona zwyczajnym – czy mnie na to stać??
Na karmienie, leczenie, sterylizację. Na wyjazdy z psem w specjalne miejsca, bo nie wszystkie ośrodki wczasowe akceptują zwierzęta.
Czy stać cię na wysiłek wychodzenia z psem niezależnie od samopoczucia, pogody, obowiązków życiowych – bo pies to obowiązek o randze priorytetu, choć tak często o tym zapominają właściciele.
Nie wiem, co w głowach mają ludzie wywożący zwierzaki do lasu i przywiązujący je do drzewa (dobrze jak nieokaleczone),
Nie wiem, co mają w głowach ludzie wyrzucający szczenięta, czy kocięta do kontenerów na śmieci. Nie wiem, co mają w głowach ludzie bezmyślnie rozmnażający zwierzaki i trzymający je w skandalicznych warunkach…..
sznurek do trzymania uszu w głowie, a w miejscu serca – głaz??
I cudownie, jak pomoc przyjdzie w porę i, wyrzucając śmieci ,zainteresuje się ktoś kwilącym pakunkiem. Dobrze, jak ktoś napatoczy się w lesie, zdąży uwolnić psa z drzewnej niewoli i zapewni mu pomoc. Ale ilu nie udaje się uratować, bo jakiś człowiek zdecydował, że zwierzę mu przeszkadza w życiu i należy się go pozbyć…
I chciałoby się takiemu człowiekowi wykrzyczeć w twarz: PO CO BRAŁEŚ, OSWAJAŁEŚ, ROZKOCHAŁEŚ??!!
Oswajamy zwierzęta, ale i ludzi.
Oswajamy od pierwszej chwili, kiedy nawiązujemy relację. Oswajamy pierwszym spacerem, posiłkiem, rozmową, dotknięciem.
Jeśli ten pierwszy kontakt będzie przyjemny, to relacja została nawiązana i zaczyna tworzyć się więź.
Więź łącząca w dwie strony, sprawiająca, że w głowie rozgaszcza się mysl o kimś, a w sercu emocja i od tego momentu dobrze jest nam już tylko wtedy, gdy panuje równowaga między tym, co się dzieje, a tym, czego potrzebujemy i co kochamy.
Oswajamy ludzi – czułymi słowami, gestami, obietnicami, byciem i chceniem. Każdego roku setki tysięcy serc zostaje złamanych zerwaniem relacji, porzuceniem, odebraniem wcześniej danej bliskości i dobrze, jesli na koniec relacji pada jakieś słowo wyjaśnienia, bo ghosting rządzi coraz częściej.
W czym problem?
W nieumiejętności bycia szczerym? W braku kompetencji komunikacyjnych?
W braku odpowiedzialności?
Za zwierzę i za człowieka jesteśmy jednakowo odpowiedzialni! Raz wzięte pod opiekę, potrzebuje nas na zawsze – nieważne, że się zmieniły warunki czy okoliczności, nieważne, że brakuje nam czasu, czy wytrwałości – stworzyłeś więź, więc czuj się odpowiedzialny!
Nie możesz dalej opiekować się zwierzakiem – znajdź kochający dom i ludzi, którzy zechcą tę opiekę przejąć!
Nie chcesz kontynuować relacji, mimo wcześniejszego entuzjazmu – nie znikaj jak duch! Powiedz szczerze i uczciwie, co się zmieniło, cokolwiek by to nie było – jest lepsze od domysłów i zdziwienia, jakie ogarnia porzucanego znienacka, tak jak zdziwiony jest psiak, kiedy odkrywa, że jest przywiązany do drzewa daleko od domu, a samochód ukochanego państwa odjeżdża….
Często wchodzimy w relacje na tzw główkę. Szybko i mocno. A potem jak piszesz entuzjazm opada i co dalej? Wszystko byle nie cisza lub głupie mam trudny czas. Dotyczy i ludzi i zwierząt. Dostać i porzucić jest słabe… Jeśli się kiedyś zdarzyło to źle. Ważne żeby nigdy więcej…